reżyserem i scenarzystą, pisarzem, specjalizującym się w twórczości
dla dzieci i młodzieży
Jak wspomina Pan swoją szkołę i dzieciństwo?
Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 67 w Poznaniu. Szkoła ta już nie istnieje,z tego, co wiem, w jej budynku założono dom dziecka. Moja mama –nauczycielka –pracowała w tej samej szkole, do której chodziłem. Dobrze wspominam lata w tej szkole. Byłem niezłym uczniem, choć miewałem także pewne trudności… Moim „problemem” było na przykład rysowanie w zeszytach. Rysowałem obrazkowe historie w zeszytach od matematyki i od polskiego, wszędzie. Niektórzy nauczyciele to akceptowali, inni nie. Ale najgorsze oceny dostawałem właśnie za wygląd zeszytów. Jeśli chodzi o przedmioty szkolne, najbardziej lubiłem język polski (ale głównie pisanie wypracowań na tzw. wolne tematy, sprawdzianów z ortografii nie znosiłem), plastykę i historię. Później polubiłem matematykę (z wyjątkiem geometrii) i geografię. Lubiłem komiksy, ale czytałem też mnóstwo książek. Chodziłem też “nałogowo” do kina. Miałem zaprzyjaźnionego biletera, ucznia mojej mamy, który wpuszczał mnie na wszystkie filmy. Ale najwięcej czasu spędzałem w budynku szkoły, bo mama (nauczycielka) pracowała tam często do wieczora, więc czekałem na nią. Bawiłem się w pustej szkole, w gabinetach fizycznych i biologicznych,a czasem włóczyłem się po szkolnych podziemiach, gdzie znajdowały się schrony wojskowe.
Otrzymał Pan wiele nagród na festiwalach filmowych na całym świecie, m. in. w Stanach Zjednoczonych, Egipcie, Chinach. Czy osobiście odbierał Pan te wyróżnienia? Jeśli tak, to którą podróż wspomina Pan najczęściej?
Otrzymał Pan wiele nagród na festiwalach filmowych na całym świecie, m. in. w Stanach Zjednoczonych, Egipcie, Chinach. Czy osobiście odbierał Pan te wyróżnienia? Jeśli tak, to którą podróż wspomina Pan najczęściej?
Kilka podróży zapadło mi szczególnie
w pamięć: wyjazd
do Dubaju, miasta
na pustyni, pełnego niesamowitej architektury. Jest tam najwyższy
budynek świata, który ma prawie
kilometr wysokości i
najszybciej jeżdżącą windę. Potem, część
akcji powieści „Magiczne drzewo.
Olbrzym” umieściłem właśnie w Dubaju. Jest tam scena, kiedy armia stalowych mrówek atakuje Dubaj i
samoloty na lotnisku…
Festiwal odbywał
się w budynku, gdzie w
środku była góra ze
śniegu. To był “zwariowany”widok, bo na
zewnątrz panował upał 40 stopni, a w
środku ludzie jeździli na nartach. Ale na tym festiwalu była fajna atmosfera i
świetna widownia. Niezwykła była też ceremonia wręczania nagrody Emmy Award,
którą prowadzili w Nowym Jorku amerykańscy aktorzy, Whoopi Goldberg i Robert De
Niro. Na tym festiwalu nagrodę otrzymał także były wiceprezydent USA, Al Gore,
który został twórcą filmowym. Miałem okazję na długą i bardzo ciekawą rozmowę
z nim. Niezwykłe były też podróże na
festiwale do Chin i Japonii. Na japońskim
festiwalu, na ceremonii wręczenia
nagród był obecny japoński
Cesarz. Musieliśmy się
uczyć, jak należy rozmawiać
z Cesarzem i jak
podawać mu rękę. Ale najwięcej ciekawych ludzi i przyjaciół spotykam zawsze na
festiwalu Prix Jeunesse w Monachium. „Magiczne drzewo” otrzymywało tam łącznie 8
nagród w kolejnych latach. Na
festiwalach nie chodzi jednak wyłącznie o nagrody, ale
możliwość sprawdzenia, jak film oglądają widzowie z różnych stron świata. Co o
nim myślą dzieci z Chin, USA czy Brazylii. Jest to niezwykłe doświadczenie.
Pisze Pan książki, reżyseruje filmy przede wszystkim dla dzieci i o dzieciach, choć dorośli także z przyjemnością czytają i oglądają Pana dzieła. Dlaczego zdecydował się Pan tworzyć dla najmłodszych?
Pisze Pan książki, reżyseruje filmy przede wszystkim dla dzieci i o dzieciach, choć dorośli także z przyjemnością czytają i oglądają Pana dzieła. Dlaczego zdecydował się Pan tworzyć dla najmłodszych?
Widownia dziecięca
jest świetna, bo reaguje na filmy bardziej spontanicznie niż dorośli.
A ja
lubię, jak widzowie
przeżywają emocje, cieszą się albo
niepokoją się o bohaterów, a nie patrzą obojętnie, gryząc popcorn.
Poza tym ja tworzę filmy i powieści
fantastyczne, więc najbardziej lubię widzów z dużą wyobraźnią. A dzieci mają
niesamowitą wyobraźnię. Kiedy w dzieciństwie ogląda się dobry film, to często
zostaje on w pamięci na zawsze. Ja sam
świetnie pamiętam wiele filmów, jakie oglądałem w młodości. Więc jasne, że chcę
pracować dla dziecięcej widowni. Fajnie jest myśleć, że film zostaje w czyjejś
wyobraźni. Że wiele lat pracy nad
filmem nie poszło na marne. Poza
tym dzieci są głównymi bohaterami większości moich filmów. Więc jest
naturalne, że widzami powinni być ich rówieśnicy. Myślę też, że widownia
dziecięca jest najbardziej, jak to się określa, uniwersalna. To oznacza, że
niezależnie od tego, gdzie dziecko mieszka w podobny
sposób przeżywa przyjaźnie,
radość czy strach. Jasne, są różnice między dziećmi z Australii czy np. Chin. Ale
jest też wiele podobieństw w zachowaniu czy emocjach. To widać np. na
wakacjach. Młodzi ludzie z różnych
krajów szybciej niż dorośli nawiązują kontakty,
potrafią się dogadać, wspólnie bawić. Dlatego
„Magiczne drzewo” może tak samo silnie
przemawiać do dzieci np. w Japonii, Brazylii, jak w Polsce.
Którą ze stworzonych przez siebie postaci lubi Pan najbardziej? Dlaczego?
Którą ze stworzonych przez siebie postaci lubi Pan najbardziej? Dlaczego?
Większość wymyślonych przez siebie postaci lubię. Na przykład
bardzo lubię mówiącego psa Budynia. W
dzieciństwie marzyłem, żeby
mieć takiego psa, który umie ze
mną rozmawiać. Poza tym Budyń jest taki “fajnie pomieszany”.
Trochę ładny, trochę brzydki. Czasem odważny, ale czasem się boi. Staram się,
żeby przeżywał niesamowite przygody, ale chronię go, aby nie stało mu się nic
złego. Oczywiście lubię też postać Kukiego. On towarzyszy „Magicznemu drzewu”
od początku. To fajny dzieciak (teraz
już właściwie nie dzieciak, bo wyrósł razem z kolejnym tomami powieści). Fajne
jest to, że
mimo pecha, wciąż chce próbować
nowych przygód. Z zahukanego, strachliwego, młodszego brata stał się ważnym i
odważnym bohaterem. Kolejna postać to Gabi. Lubię ją, bo to silna,
zdecydowana dziewczyna, potrafi poradzić sobie w trudnej sytuacji. Ale
najważniejsze, że ma dużo mądrości, zdrowego rozsądku. Gabi nie lubi robić złych
rzeczy, sprawiać, by inni z
jej powodu byli nieszczęśliwi.
Często ratuje Kukiego, gdy ten wpada w tarapaty. Lubię też postać Nikodema
zwanego Trupkiem. Mimo, że na początku jest negatywną postacią, to rozumiem,
czemu robi złe rzeczy i dlaczego nie lubi innych. I wiem, że naprawdę się
zmieni. To niezwykłe, ale kiedy autor wymyśla jakąś postać, to w pewnej chwili
ta postać zaczyna jakby “żyć”
samodzielnie. Jakby była kimś prawdziwym i sama decydowała, co powinna
robić. Czasem zdaje mi się, że pewnego dnia Kuki albo gadający pies zadzwonią
do mnie i powiedzą, co mam o nich pisać… Jeśli chodzi o bohaterów dorosłych, to
lubię na przykład ciotkę z filmu „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”
(grała ją Hanna
Śleszyńska). Choć na początku
była wstrętna i mało
sympatyczna, to dostaje drugą szansę i zmienia się w fajnego dzieciaka -małą
Wiki.
Co najbardziej podoba się Panu w pracy pisarza i reżysera?
Co najbardziej podoba się Panu w pracy pisarza i reżysera?
W pracy pisarza świetne jest to, że
można mieć nieograniczoną wyobraźnię. Bo gdy piszę książkę, mogę wymyślić
najbardziej niezwykłe rzeczy, nic nie ogranicza wyobraźni, wszystko jest w opowieści możliwe. Kiedy
robię film, wyobraźnia jest zawsze ograniczona możliwościami
techniki filmowej. Bo wszystko, co się
wymyśli trzeba przenieść na ekran. W
książce magiczne zdarzenia i
niesamowite stwory wystarczy
opisać, a wyobraźnia czytelnika
zbuduje ich obraz.
A w filmie
trzeba wszystko pokazać. Mnóstwo
ludzi musi wykonać ciężką pracę,
by przez kilka sekund na ekranie mógł
się pojawić np. olbrzym czy
choćby biegnący ulicą pies. W
powieści mogę napisać,
że w mieście pojawia
się sto dinozaurów, które mają ciała ze złota. W filmie trzeba każdego
dinozaura stworzyć naprawdę - zbudować albo wykreować w komputerze. Z kolei w
reżyserii świetne jest to, że nie pracuję sam, że współpracuje ze mną dużo
fajnych ludzi. Na przykład aktorzy, którzy dodają do każdej
postaci coś niezwykłego od siebie. Ponieważ jestem zarówno reżyserem, jak
i pisarzem (co zdarza się dość rzadko), więc moje
powieści zawierają też coś z filmu. Tworzę do nich ilustracje, na których są
aktorzy i niesamowite stworzenia. Te ilustracje wyglądają jak obrazy z filmu
albo z gier. Tworząc je, używam
programów komputerowych trochę
podobnych do tych, jakich
używa się do robienia efektów specjalnych
w filmie. Więc powieść „Magiczne drzewo” jest, jak myślę, takim nowoczesnym
rodzajem książki, w którym historia jest opowiadana zarówno słowami jak i
obrazem.
ciąg dalszy nastąpi...
Wywiad został przeprowadzony
w Szkole Podstawowej nr 11 w Poznaniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz